piątek, 25 marca 2011

Robert Johnson wielkim bluesmanem był?

Legenda Roberta Johnsona jest wciąż żywa. Do jego twórczości nawiązywała niezliczona ilość artystów obracających się głównie w bluesowych kręgach, lecz nie tylko. Płyty z własnymi wersjami piosenek Johnsona wydali na przestrzeni lat zarówno muzycy z pierwszej ligi tacy jak Eric Clapton (Me and Mr. Johnson) czy Peter Green (Hot Foot Powder, Robert Johnson Songbook), jak i artyści mniej znani poza bluesowym światkiem jak Rory Block (The Lady and Mr. Johnson). Na usta ciśnie się pytanie, czy po tylu przeróżnych interpretacjach, tysiącach wersji mniej lub bardziej zbliżonych do oryginału, można z muzyki Roberta Johnsona coś jeszcze wycisnąć? Okazuje się, że można, a dowodem tego jest najnowszy album grupy Big Head Blues Club zatytułowany 100 Years of Robert Johnson.

Na płycie znajduje się jedynie 10 utworów, co stanowi niewiele ponad jedną trzecią całej spuścizny legendarnego bluesmana. Zabiegi aranżacyjne jakim została poddana muzyka sprawia, że całość brzmi niezwykle świeżo. Uwielbiam takie lekkie podejście do tradycji. Dzięki temu jest nowocześnie i ciekawie. Tradycyjne bluesy Roberta Johnsona są wdzięcznym materiałem do eksperymentów ponieważ niemal każdy szanujący się fan bluesa zna te utwory niemal na pamięć. Z drugiej jednak strony, gdy słyszymy bardzo dobrze znane numery podane w zaskakujący sposób, radość z słuchania jest jeszcze większa.

Przy okazji tej płyty grzechem byłoby nie wspomnieć o gościach. Na harmonijce w otwierającym „Come On In My Kitchen” gra niesamowicie Charlie Musselwhite. A klasyczny „Cross Road Blues” uświetnił swoją obecnością sam B.B. King. Odważyłbym się stwierdzić nawet, że jest to najlepszy numer na płycie.

Na zdanie uznania w osobnym akapicie zasługują bezsprzecznie partie organów Hammonda. Warto na nie zwrócić szczególną uwagę. Gdzie trzeba są pięknym tłem, gdzie indziej wychodzą do przodu w perkusyjnych zagrywkach. Zwróćcie także uwagę na barwę głosu Todd Park Mohra. Przyznam szczerze, że nie słyszałem wcześniej o tym człowieku i tej kapeli, co sprawia, iż album ten jest dla mnie przemiłym odkryciem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz